Pandemia nie przestaje wpływać na naszą codzienność. W tym roku, z powodu zakażeń koronawirusem, nie mieliśmy okazji uczestniczyć w marcinkach do jakich przywykliśmy – obchodzonych hucznie, barwnie, radośnie i tłumnie… Nie było tradycyjnego pochodu z lampionami prowadzonego przez św. Marcina na koniu i wspólnej zabawy. Ulice Wojski i Tworoga po raz pierwszy od wielu lat były puste.
Przypominamy wam kilka galerii z minionych lat a poniżej zachęcamy do kultywowania świętomarcińskich tradycji w domowym zaciszu.
Na św. Marcina przepyszna gęsina… 11 listopada co prawda już za nami, ale rozpoczynający się weekend to dobra okazja do kulinarnych wyzwań. Poniżej archiwalny tekst oraz przepis na pyszną gęsinę.
NA ŚWIĘTEGO MARCINA GĘŚ DO KOMINA
Dlaczego warto jeść gęsi i dlaczego smakują najlepiej w listopadzie? Odpowiedzi dostarczają marcinki – święto nie tylko kościelne, ale też gospodarskie, związane nieodzownie z wierzeniami i zwyczajami ludowymi oraz tradycyjnymi smakami, w których główną rolę odgrywa gęsina. 11 listopada to dzień ważny z kilku powodów.
W pierwszej kolejności kojarzy nam się z Dniem Niepodległości. Od wieków jednak był poświęcony pamięci św. Marcina z Tours. Według legendy ten rzymski legionista miał spotkać na swej drodze żebraka, któremu oddał swój płaszcz. W tradycyjnym kalendarzu moment ten zbiega się z jesiennymi pracami polowymi, krańcowym terminem wypasania bydła i koni, a dawniej także składania danin, płacenia czynszów, spłacania długów, rozliczania ze służbą. W Marcina pasterze zjawiali się u gospodarzy trzaskając biczami. Od gospodyń otrzymywali biały chleb, od gospodarzy pieniądze. Potem szli na kartoflisko i piekli swój przysmak – kartofle siekane w grube plastry, przekładane w żeliwnym kociołku boczkiem i cebulą. Ten dzień był okazją do rodzinnych spotkań, podczas których najczęściej podawano gęsinę.
Zwyczaj tłumaczy się opowieścią o św. Marcinie, który ze skromności nie chciał przyjąć biskupiej godności. Ukrył się więc przed papieskim wysłannikiem, ale jego kryjówkę zdradziła gęganiem gęś. Z punktu widzenia kultury ludowej, marcinki były ostatnią okazją do ucztowania i beztroskiego jedzenia mięsa przed nieuchronnie zbliżającym się adwentem. Po kolacji wróżono z gęsich kości, których wygląd zdradzał jaka nadejdzie zima.
Kogo jednak nie przekonują legendy i wierzenia ludowe, niech uwierzy podniebieniu! Gęsina jest bowiem wyjątkowo smaczna i bywa nazywana arystokracją wśród drobiu. Jest rzeczywiście najbardziej kalorycznym drobiem, ale skład tłuszczów w porównaniu z innymi gatunkami mięs, jest wyjątkowo korzystny. Gęś zawiera dużo kwasów jedno i wielonienasyconych, w tym znacznie więcej korzystnych dla serca kwasów omega-3 i omega-6 w porównaniu z mięsem indyczym lub kurzym. Ponadto dostarcza wielu cennych witamin i składników mineralnych. Podkreślmy, że polskie gęsi cieszą się ogromną renomą wśród europejskich szefów kuchni. W Polsce, o dziwo, nie wzbudzają zainteresowania, choć jeszcze niedawno, bo w XIX w. nikt nie umiał sobie wyobrazić listopadowych uczt bez pieczonej gęsi. Uznajmy, że nasza tradycja to najlepszy przepis na udaną biesiadę. Korzystajmy z dorobku naszych prababć i nie eliminujmy tego mięsa z naszych stołów. Poniżej zdradzamy Wam jak przygotować smaczną gęsinę. Recepturę znaleźliśmy w książce „Polska biesiada”.
GĘŚ NADZIEWANA JABŁKAMI
Składniki:
• 1 gęś
• 2 szklanki wytrawnego, czerwonego wina
• 5 kwaśnych jabłek
• 2 łyżeczki cukru
• 1 łyżka mąki pszennej
Wykonanie:
Gęś oczyścić, umyć, osuszyć, natrzeć solą. Wstawić na 2-3 godziny do lodówki. Jabłka pokroić na ćwiartki lub ósemki, usunąć gniazda nasienne, nadziać gęś, zaszyć otwór brzuszny i gardziel. Ułożyć mięso w nasmarowanej tłuszczem brytfannie, piec 2-3 godziny w gorącym piekarniku skrapiając winem i wydzielającym się sosem. Po wyjęciu z piekarnika podzielić gęś na porcje, ułożyć na półmisku, obłożyć upieczonymi jabłkami, polać sosem dosłodzonym do smaku cukrem i zagęszczonym mąką. Smacznego!
Tekst ukazał się w wydaniu z 9 listopada 2015 (Nr 88)