W maju usłyszysz tu brzęczące owady, śpiewające ptaki, szum wiatru, delikatny ruch gałęzi. Nie usłyszysz miejskiego gwaru, trąbienia samochodów, głośnych rozmów. Poczujesz świeżą trawę, zapach ogrzanej wiosennym słońcem ziemi, kwitnące kwiaty i połacie rzepaku. Ale przede wszystkim odczujesz dziwny do opowiedzenia wewnętrzny spokój…
Znajdujemy się 16 km od Tworoga na trasie pomiędzy Toszkiem o Wielowsią przy drodze wojewódzkiej nr 907. W Miejscu sprzyjającym kontemplacji, wyciszeniu, refleksji, modlitwie… Przysiółek Goj w Wiśniczu (sąsiednia gmina Wielowieś) z późnobarokową kaplicą p.w. Matki Boskiej Bolesnej to miejsce absolutnie wyjątkowe! Mieszkańcy gminy Tworóg doskonale je znają i niektórzy regularnie odwiedzają. To tam strażacy ze Świniowic modlili się do swojego patrona z okazji dnia św. Floriana.
Dlaczego to miejsce jest wyjątkowe? Przede wszystkim z powodu niezwykle malowniczej lokalizacji pośrodku łąk i pól. Do kapliczki prowadzi polna, niepozorna dróżka, której kres wyraźnie zaznaczają dorodne lipy widoczne na horyzoncie. Drzewa, niczym odwieczni strażnicy, skrywają pod swymi koronami nie tylko kapliczkę, ale przede wszystkim miejsce kultu znacznie starsze od budowli.
To miejsce, prawdopodobnie już w czasach przedchrześcijańskich, miało dla mieszkańców ziemi toszeckiej ogromne znaczenie. Nazwa „Goj” nawiązuje do gaju (skupisko drzew, dawniej okolicę porastały dęby) – miejsca tajemniczego, nieco ukrytego, umożliwiającego kontakt z sacrum. Znajdowało się tam źródełko słynące z uzdrawiającej mocy. Wypływało przy korzeniach jednej z czternastu lip otaczających Goj. Dziś wody w Goju już nie ma. Jest za to legenda wyjaśniająca dlaczego tak się stało.
Przed wiekami na polach w Goju ludzie wznieśli kapliczkę ku czci Najświętszej Panienki. W tych czasach żyła w Wiśniczu hrabina, która miała psa, przyjaciela. Lubiła spacerować tu i tam ze swoim zwierzęciem. A było w Goju źródełko, z którego biła czysta i zdrowa woda o uzdrawiającej mocy. Hrabina i jej pies wybrali się pewnego letniego dnia na spacer do kapliczki. Pomodliła się hrabina, a że dzień był lipcowy i upalny, postanowiła wykąpać swojego pupila w czystej, źródlanej wodzie. Kiedy to robiła, obraziła się Najświętsza Panienka, a źródełko w jednej chwili straciło wodę. Do dziś stoi tam pusta studnia, na której dnie leżą ogromne głazy i kamienie, ale wody już nie ma i myślę, że nigdy nie będzie.
(legenda spisana i udostępniona w aplikacji: ekomuzea.pl)
Zachowały się za to niezwykle tajemnicze płaskie kamienie (3 głazy narzutowe o obwodzie 400 cm i grubości 20 cm ułożone na kamieniach wapiennych). Przypuszcza się, że jest to pozostałość po pogańskich praktykach.
Miejscem chrześcijańskiego kultu Goj stał się w XVII w., kiedy Śląsk doświadczył nieszczęść związanych z wojną trzydziestoletnią. Pierwsza drewniana kapliczka pod wezwaniem Męczenników Jana i Pawła, a później Matki Bożej Bolesnej została zbudowana w 1644 r. (źródło: wielowies.pl). Wersja murowana, która stoi do dziś, powstała w 1765 r. z inicjatywy ks. Ignacego Wesselego. Jest to późnobarokowa kaplica z bramą kutą z napisem „TK 1768” oraz dachem o falujących spływach. W środku znajduje się ołtarz z obrazem „Pieta” z połowy XIX wieku oraz późnobarokowe rzeźby św. Jana i Pawła. Przed kaplicą zbudowano drewnianą wiatę sprzyjającą modlitwie nawet podczas niepogody. Na prawo znajduje się miejsce, skąd wypływało źródełko. Kaplicę, jak już wspomniano, otacza czternaście lip, na których zawieszono żeliwne odlewy czternastu stacji drogi krzyżowej.
Z osiemnastowiecznych zapisków wiadomo, że kaplica pątnicza było celem regularnych i licznych pielgrzymek. Tradycją stały się m.in. nabożeństwa z okazji I Komunii św. Miejsce to odwiedzali głównie mieszkańcy Świbia, Wiśnicza, Sierot, Wielowsi, z czasem również Kielczy, Toszka, Żędowic, Wojski i Kotów.
O tym emanującym spokojem, rozbudzającym wyobraźnię miejscu pisał w kronice „Liber Archivalis Parochiae Wischnicensis et Schwiebensis” ks. Walenty Hoscheck (proboszcz wiśnicki w latach 1802–1817).