Przypominamy Wam archiwalny tekst poświęcony dzwonnicy w Połomi. Czy nadal słychać jej bicie? Odpowiedź znajdziecie w listopadowym „TWG Kurierze”.
Połomska dzwonnica
W Połomii na jednej z prywatnych posesji niedaleko budynku świetlicy stoi biała kapliczka słupowa pokryta czerwoną dachówką, z kutym krzyżem zdobiącym daszek. Kapliczka w swoim wnętrzu kryje dzwon, którego brzmienie dobrze znają Połomianie i wiedzą, że zawiadamia on o śmierci któregoś z mieszkańców. Głos dzwonu rozlega się również w sylwestrową noc, w ten sposób Połomia żegna stary rok i wita nowy.
Zwyczaj żegnania zmarłych poprzez „śpiew” dzwonu jest w Połomii tradycją. Dzwon uruchamiany jest dwa razy: najpierw informuje o zgonie mieszkańca, potem rozbrzmiewa podczas ostatniej drogi zmarłego do kościoła parafialnego w Wojsce. Nawet najstarsi mieszkańcy nie potrafią określić kiedy zwyczaj ten miał swój początek. Pewnie od czasu powstania kapliczki, choć nikt tak naprawdę nie wie kiedy została wybudowana. Pojawiły się przypuszczenia, że dzwonnica powstała razem ze szkołą i służyła uczniom i nauczycielom. Mieszkańcy Połomii zaprzeczają takiej hipotezie.
Szkołę w Połomii wybudowano w latach 1896/97. Wcześniej dzieci uczyły się w Brynku. Mieszkaniec wsi, Anton Świerzy, który urodził się w roku 1886 do pierwszej i drugiej klasy uczęszczał do szkoły w Brynku, gdyż Połomia nie miała jeszcze swojej placówki. Trzecią klasę rozpoczął już w Połomii. Wspominał swoim bliskim, że kiedy chodził na lekcje do Brynka codziennie mijał kapliczkę. Stała wiec już zanim wybudowano szkołę. Potwierdza to również jedna z najstarszych mieszkanek pani Maria Ossman. Jak twierdzi Piotr Kachel, kapliczka nigdy nie stała na terenie szkoły, grunt pod budowę szkoły wykupiono od jego dziadka i został oddzielony od pozostałej części majątku Kachlow drogą. Kapliczka i szkoła stoją po przeciwnych stronach tej drogi.
Kto postawił dzwonnicę, z jakiej okazji? Możemy się tylko domyślać. Sam dzwon nie zdradza żadnych dat, odlano na nim jedynie litery H & E, prawdopodobnie znak firmowy odlewni. Od zakończenia II wojny światowej kapliczką zajmowało się trzech dzwonników: Paweł Kachel, Hubert Poloczek, i obecnie – Piotr Kachel. To pan Piotr najszybciej dowiaduje się o śmierci mieszkańca i informuje o tym pozostałych. Ludzie najpierw dzwonią do księdza do Wojski, a potem do mnie, opowiada pan Kachel, który wraz z żoną opiekują się kapliczką. Wcześniej zajmowali się nią rodzice pana Piotra. – Kiedy mój ojciec wrócił z wojny, kapliczka była istną ruiną i tata postanowił ją wyremontować – wspomina pan Kachel. 10 lat temu, podobnie jak ojciec kiedyś, pan Piotr również odremontował dzwonnicę.
Kapliczki – dzwonnice można spotkać w wielu miejscach Polski. Stawiane były w centrach tych miejscowości, w których nie było Kościoła. Ich dzwon rozbrzmiewał codziennie o godzinie 12 na modlitwę „Anioł Pański”, a także zwiastował wszystkie nagłe wydarzenia jak pożar, czy zgon mieszkańca. Głownie powstawały z inicjatywy świeckiej, fundowane przez któregoś z gospodarzy bądź przez całą ludność wiejską. Rożne były powody budowy takich obiektów: stawiano je na przykład w podzięce za przetrwanie zarazy, czy jakiejś klęski żywiołowej.
Tekst powstał w oparciu o rozmowy z mieszkańcami Połomii, wykorzystano również książkę T. Seweryna „Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce”.
„TWG Kurier” z 12 stycznia 2009 r. (Nr 11)