Stacja Ratownictwa Górniczego w Boruszowcu

               Ogólnie mało znanym epizodem w dziejach Pniowitzerpulverfabrik GmbH w Pniowcu – Boruszowcu, było powstanie w czerwcu 1925 roku, tj. 100 lat temu, Stacji Ratownictwa Górniczego w poprodukcyjnych obiektach fabryki prochu, o czym można dowiedzieć się między innymi z historii kopalni doświadczalnej „Barbara” w Mikołowie.

Powstanie II Rzeczpospolitej po I wojnie światowej stało się poważnym wyzwaniem w budowie nowej rzeczywistości przemysłowej, szczególnie na Górnym Śląsku. Przemysł górniczy i hutniczy w większości znalazł się w polskich rękach. Koniecznością stało się budowanie nowych struktur w przemyśle, należącym wcześniej do niemieckich właścicieli.  Do tej pory Stacja Ratownictwa Górniczego znajdowała się w Bytomiu, po niemieckiej stronie. Funkcjonowanie tego typu placówki naukowo-badawczej po polskiej stronie, stało się więc koniecznością.

Staraniem inż. Stanisława Majewskiego, wicedyrektora Wyższego Urzędu Górniczego, powstała Stacja Ratownictwa Górniczego na terenach fabryki materiałów wybuchowych Aktiengesllschaft Lignose, mieszczącej się na terenach Pniowieckich Lasów w Boruszowcu (Boruszowicach), koło Tarnowskich Gór. Miasto górników i gwarków posiadały górnicze tradycje już w XVI wieku. Powstał wówczas pierwszy Urząd Górniczy z pieczęcią i herbem miasta, za czasów śląskiego księcia Jana II Opolskiego (1460-1532), zwanego „Dobrym”.

Wybór miejsca, znacznie oddalonego od górniczego centrum węglowego, podyktowany był zapewne tym, że w fabryce prochu istniała już dwudziestometrowa sztolnia, która mogła służyć do badań nad wybuchowością pyłu węglowego i gazów kopalnianych. Na miejscu istniało profesjonalne laboratorium do badań składu chemicznego, służące wcześniej do badań prochu, a później papieru. Budynek laboratorium i pomieszczenia administracyjno-biurowe stoją na swoim miejscu do dnia dzisiejszego w Boruszowicach, na terenie nieistniejącej już fabryki papieru.

Starania władz Autonomii Śląskiej i Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, doceniających znaczenie nauki w rozwoju górnictwa, zmierzały do zapewnienia bezpiecznych warunków pracy w kopalniach, w których dochodziło często do tragicznych katastrof, jak tąpnięcia, zawały i błyskawicznie rozprzestrzeniające się pożary metanu i pyłów węglowych. Pierwszymi osobami, które kierowały pracami w nowym ośrodku badawczo-naukowym w Boruszowcu, byli inżynierowie Józef Juroff i Wacław Cybulski.

Inż. Józef Juroff, wcześniej jako pracownik stacji ratownictwa górniczego w Bytomiu, służył doświadczeniem i wiedzą naukową z zakresu ratownictwa górniczego. Badania nad bezpieczeństwem w górnictwie węglowym, zawarto w monografii inż. Juroffa, zatytułowanej „Ratownictwo górnicze”, wydane w 1931 roku w Katowicach wspólnie z dr Karolem Sączkiem. W latach 1925-1930, Józef Juroff był dyrektorem Stacji Ratownictwa Górniczego w Boruszowcu i w Mikołowie.

Inżynier Wacław Cybulski (1901-1973), absolwent Politechniki Warszawskiej na wydziale chemii fizycznej w czasie, gdy zatrudnił się w Stacji Ratownictwa Górniczego, był młodym naukowcem zaangażowanym w umacnianiu polskiej państwowości.

  Wacław Cybulski

Najpierw jako szwoleżer bierze czynny udział w bitwie warszawskiej z sowieckim najeźdźcą w 1920 roku.  Bezpośrednio po zwycięskiej bitwie warszawskiej, Wacław Cybulski jeszcze jako student, razem z bratem Władysławem, zgłaszają się na ochotnika do III powstania śląskiego. Wacław Cybulski w powstaniu walczy od połowy czerwca 1921 roku pod pseudonimem Henryk Szramek, między innymi pod górą św. Anny i na tzw. linii Korfantego.

I tak młody, obiecujący inżynier Wacław Cybulski, pozostał na Górnym Śląsku, z którym związał się zawodowo i uczuciowo na całe życie zaś początki jego kariery naukowej i zawodowej, rozpoczęły się w małej wsi Boruszowiec, na krańcach Pniowieckich Lasów.

Stacja Ratownictwa Górniczego w Boruszowcu, pod zarządem inż. Józefa Juroffa, rozpoczyna swoją działalność w czerwcu 1925 roku. Na początku zatrudniono w stacji tylko siedem osób, w tym pięciu pracowników fizycznych. Byli to laboranci, ślusarze, hydraulicy i jedna osoba zajmująca się mieleniem węgla kamiennego na pył, który następnie poddawany był próbie wybuchowości w specjalistycznej sztolni, w warunkach zbliżonych do tych, jakie panowały w kopalni.

Mielarzem węgla kamiennego w stacji ratownictwa, został Leon Opara (1886 – 196?)), mieszkaniec sąsiedniej Solarni, przysiółka Boruszowca. Leon Opara doświadczenia w pracy mielarza nabrał w latach 1914-1924, gdy był zatrudniony w prochowni jako operator gniotownika, zwanego biegaczem. Gniotownik służył do rozdrabniania i mieszania składników materiałów wybuchowych, w tym saletry, węgla drzewnego i innych składników, objętych zwykle tajemnicą zawodową.

Pierwsze lata w stacji ratownictwa, jak wynika z relacji Leona Opary, były bardzo trudne. Brakowało podstawowego sprzętu, jak tzw. tragace (taczki), hercówy (łopaty), pyrliki i widły niezbędne do załadunku węgla. W ten podstawowy sprzęt zaopatrywano się z prywatnych zasobów gospodarza Piotra Opary, brata Leona i dziadka autora niniejszego artykułu.

Sztolnia i bogate wyposażenie w sprzęt laboratoryjny, który pozostał po poprzednikach, były zapewne jednym z powodów wyboru nowego miejsca stacji badawczej. W pobliżu sztolni, gdzie testowano wyprodukowane materiały wybuchowe stoi do dzisiaj pierwszy budynek biurowy z portiernią.

   Leon Opara, po zwolnieniu z prochowni, znalazł się w sytuacji bezrobotnego, a pracę w rodzinnym gospodarstwie wykonywał z konieczności. Drugiego maja 1922 roku, Leon ożenił się z Łucją Kurek, mieszkającą po sąsiedzku na Solarni. W kolejnych latach urodziły się im trzy córki, więc stała praca i dochód były niezbędne do utrzymania rodziny.

Po zamknięciu prochowni w 1924 roku, Leon Opara dorywczo zajmował się likwidacją parku maszynowego, który wywożono na niemiecką stronę, zapewne do Młyna Krupy, gdzie uruchomiono produkcję materiałów amonowo-saletrzanych.

W tym też czasie, od podstaw organizowała się pierwsza w II Rzeczpospolitej, Stacja Ratownictwa Górniczego. Wybór miejsca nowej placówki naukowo-badawczej, jak już wspomniano, przypadł na Boruszowiec, gdzie istniała sztolnia przeznaczona do badań nad eksplozją materiałów wybuchowych.

Do kompletu pierwotnej załogi stacji ratownictwa brakowało fachowca do obsługi gniotownika po prochowni, spełniającego rolę młyna węgla kamiennego. Odpowiednim kandydatem na to stanowisko okazał się Leon Opara z Solarni, zatrudniony w stacji badawczej w 1925 roku po oficjalnym otwarciu placówki naukowo-badawczej w dawnej prochowni.

Stacja Ratownictwa Górniczego w Boruszowcu istniała krótko, to jest do sierpnia 1926 roku. Skargi okolicznych mieszkańców, związane z głośnymi, nocnymi wybuchami oraz znaczna odległość od Górnośląskiego Zagłębia Węglowego spowodowały, że placówkę przeniesiono do kopalni „Barbara” w Mikołowie, w której realizowano prace badawcze dopuszczające materiały wybuchowe stosowane w górnictwie.

Leon Opara w stroju górniczym

              

Leon Opara w sanatorium Polanica

Do Mikołowa przeprowadził się również Leon Opara z rodziną. Oprócz zawodowej pracy mielarza, na kopalni pełnił funkcję gospodarza kopalnianych obiektów.  Zamieszkał z żoną i córkami w małym domku Wojtynka, na terenie kopalni. Natomiast żona Łucja została kierowniczką kopalnianej stołówki oraz prowadziła hotel robotniczy dla napływowych górników.

O Leonie Opara pamiętali koledzy i przełożeni z kopalni. Jego sylwetka i zasługi, ujęte zostały na stałe w historii Stacji Ratownictwa Górniczego  i kopalni „Barbara” w Mikołowie, gdzie żył, pracował i działał do końca życia.

Ogromne zasługi w pracy badawczej i naukowej o bezpieczeństwie w górnictwie wiążą się z Wacławem Cybulskim. Jako młody inżynier, publikuje w 1930 roku pierwsze opracowania naukowe z zakresu wybuchu pyłów węglowych. Równolegle awansuje na stanowisko wicedyrektora kopalni, prowadząc w tym czasie wykłady na krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechnice Śląskiej. 

Trudno byłoby w tym miejscu zawrzeć ogrom dorobku naukowo-badawczego profesora Wacława Cybulskiego. O jego pracy zawodowej i osobistych doświadczeniach traktuje książka z 2003 roku, zatytułowana „Wacław Cybulski 1901-1973”.

Książka opracowana przez prof. Krzysztofa Cybulskiego (syna), dyrektora kop. Barbara i jego żonę Bronisławę, w pełni oddaje sylwetkę światłego naukowca, który swoje miejsce znajduje pośród sław górnictwa. A do niekwestionowanych autorytetów w tej dziedzinie należeli naukowcy tworzący podwaliny współczesnego przemysłu górniczego, mianowicie profesorowie: Walery Goethel, Witold Budryk, Bolesław Krupiński oraz Wacław Cybulski.

Profesor  Wacław Cybulski  – w kopalni

Opracował: Bernard Opara vel Kuźnik z Klepki & Syn, w lipcu 2024 roku