Sto lat temu w Brynku

Brynek to niewielka, licząca nieco ponad 500 mieszkańców wieś. Jednak to właśnie w tym sołectwie mieści się imponujący zabytek –  dziewiętnastowieczny pałac przebudowany przez rodzinę Henckel von Donnersmarck. Zmierzając do posiadłości od strony drogi krajowej nr 11 mijamy inny, skromniejszy, ale również bardzo ciekawy budynek – restaurację Dworek Myśliwski. Jak wyglądał sto lat temu?

dworek myśliwski sto lat temu
Zdjęcia wykonano przed Dworkiem Myśliwski ok. sto lat temu. Udostępnił je Fryderyk Zgodzaj – dziękujemy.

Jest dwudziestolecie międzywojenne. Brynek znajduje się po niemieckiej stronie. Życie toczy się tu spokojnym, znanym rytmem. Dzieci chodzą do przedszkola znajdującego w się w przybudówce „białej willi” (Park 6) oraz do miejscowej szkoły przy ul. Wiejskiej. W tym czasie właścicielem dóbr brynkowskich jest Edgar Hugo Lazarus Maria Henckel von Donnersmarck. Ale najstarsi mieszkańcy ze szczególnym sentymentem wspominają jego wnuczki: Marie Wilhelmine, Marie Karoline i Marie Sophie. Kiedy wybuchła II wojna światowa, hrabianki m.in. pomagały w szkole. Zapamiętano je jako życzliwe i chętne do pomocy. – Pamiętam ślub Karoliny. To było w lipcu 1944 r. Ks. Victor Christen śpiewał na chórze. Jedna z sióstr również. Przyglądałam się wszystkiemu w kościele. Nikt na mnie nie zwracał uwagi. Byłam mała, wcisnęłam się między ludzi. To było wydarzenie! Karolina wyglądała jak księżniczka – wspomina dziś 89-letnia czytelniczka, która urodziła się i wychowała w Brynku (dane do wiad. redakcji). Gdy siostry odziedziczyły majątek po śmierci ich ojca w 1940 r., w pałacu działała szkoła dla Hitlerjugend. Siostry wraz z matką zamieszkały w willi administracyjnej tzw. Ogrodnika. – Wyjechały na Westfalię w 1945 r. Kilka dni później wkroczyła Armia Czerwona. To był koniec pewnego rozdziału – wspomina mieszkanka Brynka.

Świadkiem wydarzeń sprzed wieku jest krzyż stojący przy drodze krajowej DK 11 w Brynku. Jest na nim widoczna data – 1900 r., jednak niemieckie inskrypcje na frontowej ścianie i lewym boku cokołu zostały niemal w całości skute, zachowały się jedynie fragmenty. – Najwyraźniej komuś przeszkadzał napis w języku niemieckim, to przykre. Gdy byłam dzieckiem napis na krzyżu i brzmiał: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Mijałam go wiele razy. W okolic gospody (dzisiejszy Dworek Myśliwski) spędzałam sporo czasu. Pamiętam doskonale… Po lewej stronie była sala taneczna, po prawej bar. Chodziłam tam z siostrami z dwulitrowym dzbankiem, żeby kupić piwo. Oczywiście piwo nie było dla nas, tylko dla taty, chociaż w sprzedaży było też piwo dla dzieci – wspomina nasza rozmówczyni. – W środku, na ścianie widniała gotykiem pisana sentencja „Von religion und politik halts das Maul”, co znaczyło, że właściciele nie życzyli sobie w tym miejscu rozmów o religii i polityce. Z kolei nad głównym wejściem widniał napis „Am Brunnen vor dem Tory” (przy studni przed bramą) – mówi. Napis nawiązuje do studni, która dawniej mieściła się na dziedzińcu gospody. Nieopodal rosła potężna lipa. – Swego czasu cała wieś jeździła do tej studni po wodę. Był taki okres, nie pamiętam dlaczego, ale zimą nie było wody i ludzie z sankami podjeżdżali pod „źródełko” przy gospodzie. W latach 20. XX w. zamiast studni była już ręczna pompa. W tym samym budynku, w którym mieściła się gospoda działał sklep mięsny z osobnym wejściem od prawej strony. Za płotem natomiast funkcjonowała ubojnia. Idąc do szkoły nieraz widziałam płynącą po drodze stróżkę krwi z ubojni – wspomina młodsza siostra naszej rozmówczyni, która do dziś mieszka w Brynku.

Tekst ukazał się w wydaniu z 8 listopada 2021 r. (Nr 154).