Tymczasem w Tworogu, poczciwy Schreyer, którego nazwisko znaczy po polsku tyle co krzykacz, czy wrzaskot, zdążył już ochrypnąć od krzyku i wydawania komend. Wszystko jednak musiało zostać starannie przygotowane i niczego nie mogło zabraknąć mającym przybyć gościom.
Sala jadalna, pokój sypialny, izba zabawna, pokoje dla gości, kuchnia i pralnia, pościele ze słomy, zwierciadła i panwie ze smołą, stajnie dla koni, obrusy i ręczniki, miód i oliwa, ocet i mleko, cukier i pieprz, masło i siano, wszystko to zostało już przygotowane. Ponadto sprzątnięto wszystkie cenne przedmioty, które ewentualnie mogłyby się spodobać Turkom. Pochowano również wszystkie świnie do obór, aby ich widokiem nie obrazić Muzułmanów.
Przed zamkiem ustawiły się piękne karoce hrabiów Franciszka Józefa Colonny i Henckel von Donnersmarcka (prawdopodobnie Franciszka Ludwika Henckel von Donnersmarcka, Pana Bytomia, żyjącego w latach 1721 – 1768). Za nimi ustawiono inne dworskie karoce sprowadzone z powiatów bytomskiego, toszeckiego i kozielskiego. Dalej stały bryczki księży i ekonomów, powozy z koszami oraz wozy drabiniaste, obłożone sianem, które zamykały tabor. W Tworogu panowała wrzawa, jak chyba nigdy wcześniej. Przybył już również kwatermistrz turecki Kary Mehmet Karakcy. Po niedługim czasie dotarł w końcu poseł Ahmed Efendi z całym swoim orszakiem. Delegację turecką witali na progu zamku najpierw Landraci Gliwiccy de Sack i Eike, gdyż tak tego chciał sam król pruski. Ceremonia powitalna odbywała się przy akompaniamencie trębaczy z Gliwic. Zamek był doskonale oświetlony lampionami trzymanymi przez zgromadzony lud na placu zamkowym (ze względu na ryzyko pożaru zrezygnowano z zapalenia dużej liczby beczek ze smołą). W niedalekiej odległości od dworu paliły się ognie obozowe dla służby i woźnic. W takiej to scenerii goście tureccy oraz ich pruscy opiekunowie, z majorem Pirchem na czele, weszli do tworogowskiego zamku. Po spędzeniu nocy w Tworogu, poselstwo tureckie ruszyło dalej w kierunku Berlina. Na Śląsku nocowali jeszcze w Lublińcu – na zamku u hrabiny Gaschin, w Łomnicy – w zameczku leśnym, w Sowczycach – w pobliskim folwarku hrabiego Geslera oraz w miasteczku Wołczyn w powiecie kluczborskim.
Do Berlina dotarli 9 listopada, lecz dopiero 21 listopada zostali przyjęci przez króla Fryderyka II. Ahmed Efendi i jego towarzysze przez 12 dni pozostawali w dobrach Weissensee, aż do momentu, gdy przygotowano dla niego rezydencję w stolicy Prus.
Król Prus Fryderyk II (Wielki) przyjmuje 21 listopada 1763 roku w Berlinie, wysłańca Sułtana Mustafy III – Ahmeda Ibrahima Resmi Efendiego.
Widocznie w Berlinie nie przejmowano się tak mocno przybyciem delegacji tureckiej jak na Górnym Śląsku. Sam król pruski wcale nie był zadowolony z przybycia orszaku dyplomatycznego znad Bosforu. Rok wcześniej do władzy w Rosji doszła caryca Katarzyna II (Wielka), która była z pochodzenia Niemką. Turcy szukali w Prusach między innymi sojuszu przeciwko Rosji. Król Fryderyk wydał wcześniej już około miliona talarów na rozwój stosunków prusko-tureckich, a przyjęcie i ugoszczenie korpusu dyplomatycznego oznaczało dodatkowe koszty. Rozmowy dyplomatyczne przeciągały się, a koszty utrzymania Turków rosły, co doprowadzało władcę pruskiego do ogromnej złości. Podobno Fryderyk w swojej złości miał krzyknąć, że Ahmed Efendi „zjada mu włosy z głowy”. Efektem długich pertraktacji była rezygnacja Turków z sojuszu. Kiedy w 1768 roku wybuchła wojna turecko-rosyjska, imperium osmańskie ponownie szukało zawarcia umowy z Prusami. Na to jednak Fryderyk Wielki miał tylko jedno do powiedzenia: „za późno”. Ambasador Ahmed Efendi i jego świta opuściła Berlin 2 maja 1764 roku.
W Tworogu poczciwy pan Schreyer miał tylko jedną nadzieję: „Niech wracają obojętnie gdzie, byleby nie przez Tworóg”. Jego życzenie spełniło się, gdyż Turcy wracali inną drogą. Autor wyżej opisywanego opowiadania (F. Gliwicki, a po nim Józef Lompa) korzystał prawdopodobnie z oryginalnie zachowanych dokumentów z tamtych czasów. W tekście przetłumaczonym na język polski, Józef Lompa zamieścił takie zdania:
Jeżeli Turcy w Tworogu na posadzkach pokojów zamkowych, albo na wezgłowiach siedzieli; jeżeli jejich dragonami albo tłumacze po francusku, po polsku albo po niemiecku tłumaczyli; jeżeli przy stołach albo przy trójnogach jedli; czyli pilaw albo jaglaną krupicę palcami lub łyżkami do ust brali; jeżeli szerbet i kawę, albo wodę i piwo pili; jeżeli turecki nieakcyzowany tytuń albo berliński paczkowany knaster palili, na to wszystko obojętni być możemy skoro na to poborca podatkowy Krabel i Dragan Krystyjan, także obojętni byli, zwłaszcza, że nam o tem nic nie napisali. Pan Krabel cieszył się nad tem, że zaś w Glewicach siedział, likwidacje powiatu do królewskiej komory skarbowej mógł układać. Ukończywszy tę mozolną pracę, zbierał starannie wszelkie pisma, tyczące się tego pamięci godnego zdarzenia, a pozeszywawszy takie porządnie w jeden poszyt, nadał mu napis: „Akta dotyczące wysłanego i tu przeciągającego poselstwa wysokiej otomańskiej porty, tudzież i potrzebnych w tym przejeździe karet, wozów, koni wierzchowych i zaprzęgowych, także dostarczenia potrzeb na nocleg w Tworogu, mięsa, chleba, towarów korzennych, wiktuałów, świec woskowych i łojowych, drzewa opałowego, masła, smoły itd.
Michał Dramski
Artykuł ukazał się w wydaniu nr 170 (11.04.2023 r.)
Cykl artykułów powstał w oparciu o następujące źródła:
- „Der Oberschlesische Wanderer” – numery
od 12 do 18 z 1838 roku (www.sbc.org.pl) - „Gwiazdka cieszyńska” – numery od 9 do 16
z 1858 roku (www.sbc.org.pl) - Metrykalne księgi chrztów kościołów w Kotach i Tworogu z lat 1735 – 1776 (www.familysearch.org)