Można zaryzykować stwierdzenie, że to już coroczna tradycja. Pan Bernard Piecuch relacjonuje kolejną, już 228. pielgrzymkę na Górę św. Anny. Dziękujemy za udostępnienie zdjęć i relację z wyjazdu.
W przypadku Góry św. Anny określenie „miejsce magiczne” jest w pełni uprawnione, trafne, a nawet niezbędne. Mamy tu bowiem do czynienia z absolutnym fenomenem natury i wiary. Na ciągnącej się dziesiątki kilometrów płaskiej przestrzeni nagle wyłania się wulkaniczne wzniesienie osiągające 400 m nad poziom morza, a nad wygasłym kraterem stoi imponujący klasztor i bazylika, w której znajduje się cudowna figura świętej Anny Samotrzeciej.
Całe wzgórze okalają dróżki, ścieżki z kapliczkami kalwarii, figurami świętych, a wszystko opasane szczyptą zieleni, kratownicą malowanych pól i zagajników. W swej historii góra miała różne nazwy. Nazywano ją Górą św. Jakuba, Górą Chełmską, Górą św. Jerzego. Dopiero na początku XVI w., gdy na jej szczycie, w kościółku umieszczono figurę świętej Anny, nazwano ją jej imieniem.
Od wieków na górę ciągną rzesze pielgrzymów, którzy u stóp swojej babci (ołmy) św. Anny chcą złożyć swoje prośby, problemy oraz podziękować za otrzymane łaski. We wrześniu, jak od setek lat, jest obchodzony odpust Podwyższenia Krzyża Świętego. Z całego Śląska (i nie tylko) ściągają na uroczystości tysiące wiernych.
Również nas, parafian z Tworoga, nie mogło tam zabraknąć. Już po raz 228 w dniach od 14 do 17 września wzięliśmy udział w tych obchodach. Przewodzili nam nasz ksiądz wikary Emanuel Polok oraz Adam Bezrąk. W piątek 15 września uczestniczyliśmy w mszy świętej, która odbyła się w kościele Świętego Krzyża na Górze św. Anny. Mszę poprowadził nasz ksiądz wikary. W tym roku w czasie obchodów kalwaryjskich św. Anna otuliła nas swoim płaszczem i obdarzyła nas wspaniałą pogodą, co sprawiło, iż modlitwa i pieśni same się pchały na usta. Powróciliśmy z Góry Ufnej Modlitwy wzmocnieni duchowo, można by rzec, że naładowaliśmy akumulatory na cały następny rok.
Bernard Piecuch