– Na początek chcemy wyjaśnić, że nie jesteśmy rybakami, tylko wędkarzami. Wiemy, jak niektórzy nas postrzegają. Słyszeliśmy nieraz określenie: faceci w „kufajce i gumifilcach”, którzy siedzą nad wodą i nic nie robą. To krzywdząca i nieprawdziwa opinia – mówią członkowie Koła 116 Brynek należącego do Polskiego Związku Wędkarskiego. Kim więc są? Czym się zajmują?
Z całą pewnością ich działalność to coś więcej niż łowienie ryb… Jak podkreślają członkowie Koła, nie ma wędkarza, który nie kocha przyrody. – Wszyscy jesteśmy pasjonatami natury. Szanujemy ją i staramy się aktywnie działać na rzecz jej ochrony – mówi Joachim Grzesiek. – Proszę zobaczyć – pan Joachim z przejęciem pokazuje teren wzdłuż „Brzeźnicy”. – Na drzewach zawiesiliśmy budki lęgowe, wszystkie mają już lokatorów – mówi. Kilka kroków dalej widzimy wielkie mrowisko, które wędkarze ogrodzili drewnianym płotkiem. W planach jest stworzenie łąki kwietnej dla owadów, a przy brzegu powstaje ścieżka edukacyjna opowiadająca o miejscowej przyrodzie. – Chcemy ją wykorzystać w pracy z dziećmi i młodzieżą. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy do nas zapraszać przedszkolaki i uczniów. Zajęcia edukacyjne to część naszej działalności. W tym sezonie planujemy otworzyć szkółkę wędkarską – mówi Szczepan Żelosko, opiekun młodzieży. Równolegle prowadzone są działania związane z bieżącym utrzymaniem terenu. – Działamy na podstawie umowy z Wodami Polskimi (od 2014 r.). Teren „Brzeźnicy” jest własnością Skarbu Państwa. W dokumencie mamy ściśle określone kompetencje i zakres obowiązków – mówi prezes, Teodor Śliwiński. Wędkarze opiekują się zbiornikiem wodnym „Brzeźnica”, który liczy 5,6 hektarów oraz terenem brzegowym. Zajmują się m.in. wykaszaniem terenu, udrażnianiem rowów, konserwacją śluz, sprzątaniem śmieci porzuconych przez turystów. – W okolicy naszej siedziby zadomowiły się bobry. Co pewien czas musimy usunąć powalone drzewa. Staramy się nie ingerować w naturę, jeżeli nie jest to konieczne. Jednak w przypadku działalności bobrów musimy trzymać rękę na pulsie. W końcu rzecz dzieje się przy zbiorniku retencyjnym. Jesteśmy w kontakcie z Nadleśnictwem Brynek, jeżeli trzeba skonsultować temat, korzystamy z wiedzy leśników – wyjaśnia Prezes PZW 116 Brynek. W okolicy „Brzeźnicy” prócz wspomnianych bobrów pomieszkują wydry, piżmaki, zaskrońce, żaby oraz wiele gatunków ptaków m.in. kormorany, czaple, bocian czarny, dudek, zimorodek, bąk, kurka wodna i wiele innych. – Wieczorem potrafią urządzić niesamowity koncert. Osobiście uwielbiam wędkować po zmroku. Gdy ustaje aktywność człowieka, budzi się natura. Dźwięki, zapachy, wrażenia, których można doświadczyć podczas łowienia ryb, to naprawdę coś niezwykłego. Dla mnie to sposób na relaks i wyciszenie – mówi pan Szczepan. Jego koledzy dopowiadają, że każdy ma inny powód, by sięgać po wędkę i tak naprawdę, wszystkie są dobre. Dla jednych to relaks, sposób na ukojenie nerwów, czasami metoda na powrót do zdrowia, dla innych okazja do spotkania towarzyskiego, ucieczka od codziennych spraw lub po prostu sposób na zdrową rywalizację. W końcu wędkarstwo to także sport…
Kilkanaście zawodów dla członków Koła plus mistrzostwa okręgowe, a do tego należy jeszcze doliczyć zawody dla dzieci i młodzieży (przynajmniej dwa w sezonie: na rozpoczęcie i zakończenie lata). Wędkarstwo to rywalizacja, punkty, puchary i wielka satysfakcja. – Czy sportowe emocje mają znaczenie? Oczywiście! Uwielbiamy to! Czasami słyszymy opinie, że to nudne. Dla nas wręcz przeciwnie – przyznają członkowie Koła. Co można złowić w „Brzeźnicy”? W zbiorniku pływają m.in. leszcze, karasie, karpie, amury, szczupaki, sandacze, płocie… Myli się jednak ten, kto sądzi, że zbiornik wodny to niekończące się zasoby smacznych przekąsek. Podczas zawodów obowiązkowo wszystkie ryby wracają do wody. Ponadto przepisy ścisłe określają ile ryb można złowić na własny użytek. – Jest to 10 sztuk ryb rejestrowanych w ciągu roku, ale w rzeczywistości niemal połowa wędkarzy nie korzysta z tego przywileju. Może 40 procent z nas zabiera po kilka ryb w ciągu roku. Należy jeszcze dodać, że część zbiornika wodnego to tzw. obszar ochronny zwierząt i ryb. W tym miejscu połów jest zakazany – wyjaśnia pan Joachim. – Wędkarstwo to nasza wielka pasja, która jest czymś więcej niż tylko łowieniem ryb. To pewien sposób na przyrodniczą aktywność, która przynosi nam wiele satysfakcji i korzyści społecznych. Ale… To bardzo wymagające i niedocenione zajęcie. Prezes codziennie spędza po kilka godzin w naszej siedzibie. Jesteśmy gospodarzami terenu, a to wymaga zaangażowania – przyznaje pan Joachim. Siedziba Koła to dwa niewielkie budynki po byłej przepompowni. Obiekt przy ul. Kolejowej 19 jest w trakcie rewitalizacji. Rybaczówka jest wyposażona w pomieszczenie socjalne oraz zadaszoną wiatę z ławkami wykonanymi przez członków Koła. Jest też miejsce na ognisko oraz budynek, który czeka remont. W przyszłości ma w nim powstać sala do spotkań. Teren Rybaczówki jest zagrodzony, a całość wraz z „Brzeźnicą” legalnie monitorowana. – Koło utrzymuje się ze składek członków i dotacji z gminy ze środków na ochronę środowiska. Aby wyremontować obiekty, korzystamy z siły własnych rąk i pomocy darczyńców. Jak widać, wiele już udało się zrobić, ale sporo pracy wciąż przed nami – mówi pan Teodor. Koło 116 Brynek zostało założone w 1985 r. przez Alojzego Krywalskiego. Dziś liczy ok. 120 członków plus dzieci i młodzież (tzw. kadeci). W przyszłym roku wędkarze będą obchodzić czterdziestolecie działalności.
Tekst ukazał się w wydaniu nr 184 (z 8 lipca 2024 r.).